kuwa!!! ja już nie mogę!! wszystko zwala się na głowę w jednym momencie!
rzygam już tymi wakacjami!
pracy nie mam i nie zanosi się na jakieś zmiany na tym polu.
od uczenia sie na bibliotekarstwo łeb mi juz pęka, wogóle są duże obiekcje czy się wyrobię z tym materiałem.
w domu dom wariatów za sprawą moich zajebistych rodziców, którzy wszystko wiedzą lepiej.
w dodatku wygląda na to, że moja naprawdę bliska przyjaciółka wyjedzie niedługo na drugi koniec świata. i to ja się martwię jak ta idiotka czy to bezpieczne, czy nic sie złego nie stanie w tej ameryce.... i kiedy ją znowu zobacze???
na szczęście są też miłe akcenty tego zwariowanego świata...
po pierwsze mam jeszcze garstkę prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze mnie wspieraja.
po drugie to zdziwiłam sie (tak pozytywnie), że parę osób zapytało mnie czy nie chciałabym dzielić z kimś pokoju/ mieszkania.... jakoś pewność siebie ze mnie nie bucha i nie pomyślałabym że ktoś może mnie lubić do tego stopnia:)
no i po ostatnie w październiku wracam do odysei, do moich nowych współlokatorek, do sokratesa i całego tego magla:D
aha no i jestem fioletowa...znowu...:) ale tym razem tak bardziej równomiernie:) dzięki agula:* (to brzmi jak krasula)