Coś się kończy, coś się zaczyna jak zawsze.
Jestem tutaj tylko dlatego, że tkwi we mnie głębokie przekonanie, ze nie można wejść w coś nowego, nie zastanawiając się nad tym, co już minęło.
Czas na zamianę niesłodkich zielonych, białych i ziołowych herbat na czarną z cukrem i cytryną.
Schowałam większość sukienek. I wszytskie szorty.
Jesień ma w sobie cos takiego, co ujawnia mój dualizm, moją wewnętrzną niespójność, bo jak inaczej mam nazwać chęc wyjścia do ludzi i zostania samą jednocześnie?
Ale chyba tęsknota wygrywa, nałapać ludzi, zanim znów znikną w swoich codziennych obowiązkach, zanim ja zniknę dla siebie, pewnie aż do samych Świąt Bożego Narodzenia.
Ile razy jeszcze będę zastanawiała się, co zrobiłam źle?
Fatalne wakacje z zaledwie krótką chwilą wytchnienia. Mnóstwo stresu, kolejne nadprogramowe kilogramy, nienawisc do siebie i swoich wyborów. Wszystko tylko po to, żeby przeżyć to jeszcze raz. Nie! Żeby mieć możliwosć przeżycia tego jeszcze raz za "drobną opłatą".
Ehhhh.
Fatalne czucie pewności, że wybrało się dobrze i obawy, ze jest się niewystarczającym, choć daje się z siebie wszystko. Dualizm jak nic.
Pewnie za bardzo się przejmuję. Jak zawsze, jak zwykle, weź wyluzuj.
Weź się skup. Zrób coś ze sobą, ogarnij podkrążone oczy i otwórz je jeszcze szerzej! Uwierz wreszcie, że wszystko jeszcze przed Tobą, że jest tu mnóstwo ludzi do których możesz zadzwonić o północy, że naprawisz, to co się zjebało dokumentnie.
Może tak jest mi pisane, jedne wakacje beznadziejności potem te wspaniałe? To w sumie daje ogromną nadzieję dla nastepnych.
Miśki na ratunek wakacjom, jak zwykle.
Sianczi, wracaj, nie dystansuj się tak w swoich myslach. Nadal kocham :*
Poczucie bezpowrotnie zmarnowanego czasu.
Boże, dziękuję Ci, że rodzice chcą mnie wspierać tyle, ile się tylko im uda.
Nie pochowałam jeszcze letnich butów.
Nie pochowałam jeszcze swoich marzeń.
Idę po raz kolejny poszukać radości ze studiowania. I mojej godności. I może jeszcze pewności siebie? Widział ktoś?
Ciekawe, co wyjatkowego będzie miał ten rok szkolno-akademicki. Moja dotychczasowa wyjątkowośc jutro wyjeżdża. Ale zawsze, zawsze się coś znajduje.
5 lat. Nieźli jesteśmy. Jesteśmy juz tu.
I never miss a beat
I'm lighting on my feet
And that's what they don't see, mmm-mmm
That's what they don't see, mmm-mmm
I'm dancing on my own (dancing on my own)
I make the moves up as I go (moves up as I go)
And that's what they don't know, mmm-mmm
That's what they don't know, mmm-mmm