"W ciągu całego życia człowiek nie tyle jest,
ile stwarza siebie."
~Fiodor dostojewski
Czasem zastanawiam się, jak to jest możliwe, że za każdym razem, kiedy tu zaglądam po dłuższej przerwie, moja koncepcja na pisanie zmienia się zupełnie. Jak to jest wogóle możliwe tak bardzo uporczywie i powoli wyewoluować.
Tak, odłożyłam na jeden późny wieczór Moore'a, żeby raz, ale porządnie podsumowac swój rok. Myślę, że każdy rok na to zasługuje, jaki by nie był. Właściwie to zastanawiałam się, czy by tego nie zarzucić, ale najwyżej nikt nie doczyta do końca.
Nie mogę powiedzieć, że rok 2015 był czymś więcej poza nieustającym ciągiem sytuacji szcześliwych i sukcesów. Może nie znajdzie to odbicia w tych najdrobniejszych sprawach, ale jesli chodzi o ogół, nie mam na co narzekać.
Poznaję siebie, odkrywam własne możliwości i ograniczenia. Dowiedziałam się, że można przerobić w jeden dzień 100 stron materiału i nie umrzeć, że nie musze być wszędzie najlepsza, żeby być dobra, nie musze nawet obiektywnie być dobra, żeby być dobra. Jest skomplikowanie :D. Podzieliłam swoją dobę na bardzo drobne, które ułatwiają organizację, dostałam taki plan, że organizacja teraz wydaje się jakimś kosmosem. Może w przyszłym semestrze cos ludzkiego?
No tak, miałam podsumowywac rok, a robię strumień myśli. Może raz zacząc od początku?
Początek tamtego roku to takie odległe wydarzenie! Co się działo? Zasnęliśmy z Patrykiem chwilę przed drugą, michał wypił inkę z solą. potem zaliczyłam na luzie chemię ogólna i matematykę... i fizykę. Życie na tamtych studiach to jakaś utopia :D. Właściwie, aż do sesji letniej. W sesji letniej wyzwania też były za nikie, no może poza statystyką, która udała się szczęśliwie. A nie, przed sesją letnią była matura.
Niby drugi raz, a jednak było chyba nawet gorzej niż za pierwszym, dobrze, że byłaś Sian, musiałam trzymac fason.
Z tchórzostwa chyba nigdy się nie wyleczę.
Jak można tak bardzo bać się wyzwań, jednocześnie tak bardzo je kochając?
Jak można tak bardzo bać się życia, jednocześnie tak je ceniąc?
Idę przed siebie zgodnie z regułą, że lepiej być wróblem pośród orłów, niż orłem pośród wróbli. Dziub dziub. Ćwierk ćwierk.
Medycyna, czyli legendarne "W co ja się wpakowałam? No ale jak już zaczęłam, to skończę." Medycyna, czyli moja nowa miłość. Medycyna, czyli mój dowód, że dobrze wybrałam i że będę dobra, w tym, co wybrałam. Medycyna, czyli moja droga przez cotygodniowe wyzwania, którym nie jestem w stanie podołać. Medycyna, czyli studia, które średnio raz w tygodniu rzucam i studia, dzięki którym wspinam się na wyżyny swoich możliwości, dochodząc jednocześnie codziennie do granic wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Polecam wszystkim, zwiększa tempo pracy nad sobą wielokrotnie. Kazdy sukces to cholerna satysfakcja. Ale będę się z tego śmiała za kilka lat.
Choć musze przyznać, ze trzy miesiące medycyny bez chwili wytchnienia to chyba była granica absolutna moich możliwości.
No i wraz ominęłam, przecież przeżyłam jeszcze zupełnie pełne wakacje ze wszytskim, co powinny miec wakacje, czyli pracą, zwiedzaniem, odpoczywaniem, przyjaciółmi. Chciałabym żeby kazde były takie wspaniałe. Chciałabym móc co roku przypominać sobie, że umiem mówić po niemiecku, pływać, jeździć na rowerze, że potrafię zbudować relację nawet z najmniejszymi ludźmi.
To wszytsko co piszę teraz, niezwykle podbudowuje moją samoocenę.
No i ludzie, ludzie, którzy przecież są bohaterami tego zdjęcia, ludzie, których poznałam na studiach, a których prawie nie znam. Ludzie, ktorzy mnie budują i ci, którzy na razie pojawiają się przelotem w mojej głowie.
To Wy sprawiacie, że jeszcze żyję i że mam siłę walczyć. Wy z Patrykiem, starymi i nowymi Miśkami na czele. Czasem staję, pochylam się nad tym wszytskim, co jest związane z codzienną, okropnie uporczywą pracą i zastanawiam się, jak to jest możliwe, że jeszcze ze mną wytrzymujecie. Wstyd mi, że czasem nie mam czasu pomyśleć o sobie, co dopiero mówiąc o innych. Wstyd mi, jesli kiedykolwiek ktokolwiek poczuł się przeze mnie niewysłuchany, czy zbyty. Jesteście i będziecie zawsze ważni. Nie chcę nigdy Was zawieść.
Wyznaniowo się zrobiło. No to teraz mam pewność, ze nikt nie dotrwa do końca.
Modliłam się rok temu, żeby rok 2015 był wymagający. Był, mój 2015 rok był wymagający i niezwykle rozwijający. O nic więcej nie śmiem prosić dla roku 2016.