Syr 2,6
Aż trudno uwierzyć, że tak dłuugo mnie tu nie było, a przecież tyle zdarzylo się (jak zwykle). Połowa semestru i staram się powolutku luzować, matury idą dobrze i generalnie jestem spokojna o swoją przyszłość.
Zdjęcie adekwatne do okresu czasu, który minął. Jeszcze luty? Trzy chemiczki. Każda pójdzie w inną stronę zapewne, ale na razie jest nam razem dobrze.
Dziwnie jest, dziwnie, niby wszytsko jest dobrze, ale cały czas coś kłuje.
Czeka mnie trudny, bardzo bardzo trudny kwiecień. W porównaniu do tego co raz na jakiś czas funduje mi uczelnia, czekająca mnie matura to pikuś.
Ale nie narzekam, za taką płace takie symboliczne cierpienie się opłaca.
Dziwi mnie, czy chemia jest takim lajtowym kierunkiem (choć i tak ludzie z roku lubią narzekać...), czy ludzie nie ogarniają rzeczywistości, a przede wszytskim siebie? Mam nadzieję, że nie jestem upośledzona naukowo i wszytsko, co robię nie jest zwykłym prześlizgiwaniem się przez studia na farcie.
Taramtamtamtam, choć nie, w Wielki Piątek nie powinnam śpiewać.
No i nowe patrykowe mieszkanie. kocham ten stan :))
Kto dotrwał do końca, życzę najlepszych na świecie Świąt Wielkanocnych, Ja wracam do matematyki Kochani :))