Bo wiesz, ona chciałaby żebyś ją dostrzegł.
Spojrzał, zatrzymał wzrok i patrzył na nią tak, aż oblałaby się słodkim purpurowym rumieńcem i niewinnie spuściła wzrok.
A ty? Tak, patrzysz na nią.
Lecz twój obojętny wzrok miażdży, a ogień słabo tlący się na policzkach, gaśnie pod strumieniem samotnych łez.