photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 LUTEGO 2013

W zeszłym tygodniu po terapii była mi ona obojętna. Dziś wróciłam i jestem zaskoczona. Chyba jeszcze żadna terapeutka nie wzbudziła we mnie tyle emocji. Chociaż to złe sformuowanie. Ona pomogła mi sobie przypomnieć, co czułam kiedyś... Ja odpycham od siebie złe wspomnienia. Kiedyś tkwiłam w przeszłości, przekładają ją na teraźniejszość, a nawet przyszłość. Ale nauczyłam się zapominać, obojętnieć na pewne rzeczy. Myślę, że teraz nie cofam się do przeszłości, ale też nie wybiegam w przyszłość. Żyję totalnie teraźniejszością. Jutro kończy się na planie żywieniowym... No ale nie o tym chciałam pisać. 

Ona pomogła mi sobie przypomnieć czasy dzieciństwa. Rany, naprawdę zupełnie zapomniałam, jaki to był dla mnie trudny okres. Te tłumione emocje nagle powróciły. Nie uderzyły i nie zgięły mnie pod swoim ciężarem. Bardziej podpełzły, skubnęły w stopę i szepnęły "wciąż w tobie jessssssteśmy...". Są. I nawet uśpione okropnie komplikują mi życie. Byłam strasznie samotnym dzieckiem. Aż mi jest samej siebie żal. Przypomniałam sobie, jak okropnie bałam się iść do szkoły, jak prosiłam mamę, aby przepisała mnie gdzieindziej, a ona bagatelizowała problem, jak wracałam do domu zastanawiając się, czy tym razem zostanę też zostanę uderzona przez niego, czy przemknę do pokoju i spokojnie zasnę. Kiedyś gniew, samotność, poczucie niesprawieliwości mnie dusiły. Skutecznie stłumiłam to w sercu, w myślach. Przyjęłam do wiadomości, że tego po prostu nie było. Postawiłam żelazną barierę, oddaliłam się od niej tak bardzo jak to tylko możliwe... 

I teraz to wróciło. Może nie tyle ból, ta samotność... Nie wiem, jak to opisać. Pewne refleksje? Nie wiem. Po prostu przypomniałam sobie tamte emocje, mimo, że teraz już nie bolą.

W każdym razie ciekawa z niej kobieta. Jestem ciekawa, jak potoczy się dalsza terapia. 

 

Co jeszcze u mnie? Dziś okazało się, że jednak oblałam dwa egzaminy. Super. Mój geniusz przerasta nawet kurę na ściółce. Nie jest źle. Ech. 

I osoby z uczelni dodały ze mną zdjęcia na facebooka. Momentalnie usunęłam znacznik. Wyglądam tam jak półtonowa orka. Ostatnio cały czas porównuję siebie z orką. Wyglądam jak orka. To straszne. Często jestem też pasztetem. Takim zrobionym ze świńskch ogonów, skór i gałek ocznych. 

Nie wiem, o co chodzi. Już dziś rano było 62,9 (waga sobie lubi skakać). Do niedawna jak liczby były w granicach 62 czułam się może i nie najlepiej, ale byłam w tzw "bezpiecznej strefie". 62 jest bliższe 60, niż 70. A ja najbardziej na świecie boję się przytyć. Pamiętacie takie istoty w Harrym Potterze, co mieszkały w szafach czy tam skrzyniach i przybierały postać tego, czego człowiek się boi? To chyba były boginy. Gdyby boginy istniały i spotkałabym takiego jednego, na pewno pojawiłby się jako ja, ważąca 73 kilogramy. No, ale mimo tej "bezpiecznej strefy" czuję się jakbym ważyła 65. Albo i więcej. Cały czas boczki wylewają się ze spodni, a brzuch trzęsie się jak galareta. To jest straszne. Brrrrrr. 

 

 

bilans: 

ś: 100g łososia wędzonego, 1/3 żółtej papryki 

o: sałatka (kapusta pekińska, pomidor, kukurydza, mieszanka fasolek, szynka drobiowa, cebula, żółta papryka) 

k: nieduże jabłko, wiejski lekki 

 

To pewnie będzie tak z 600-800kcal. hm. 

 

 

 

I've been used by guys, I've been hurt by girls. 

I've been hit by my mum  and cursed by the world. 

So I keep loosing weight, just trying to be perfect. 

I'm waiting for somebody to tell me that I'm worth it...

 

 

 

Komentarze

chudszaaa16 nie jest źle;*
06/02/2013 17:20:28
byebunny tak, wspomnienia tak po prostu nie znikają. te złe momenty prędzej czy później odbiją się na naszym życiu. ja to wszystko w sobie uśpiłam i mam nadzieję, że tak zostanie.
trzymam za Ciebie kciuki :*
06/02/2013 12:21:54
larvette Żadna orka :)
05/02/2013 22:58:40