Świnki z ZOO we Wrocławiu.
Ale photoblogowa jakość mnie rozwala -.-'
I w końcu nadszedł ten dzień, gdy potrzebuje cholernego czasu tylko dla siebie. Muszę odpocząć psychicznie, rozwiać wątpliwości i coś postanowić. Chociaż z postanowień pewnie i tak nic nie wyjdzie, ale kogo to obchodzi.
Szczątki mojej samooceny się rozsypują, pojawia się wstydliwa potrzeba akceptacji, potrzeba bycia dla kogoś ważnym i potrzebnym. Niestety takie jest życie i nie wszystko można mieć, bez względu na to jak się człowiek stara. Czas się z tym pogodzić. Ale jakoś nie chcę tego przyjąć do wiadomości. Nie podoba mi się to nawet w najmniejszym stopniu.
Dobrze, że chociaż jeszcze jedna osoba chcę mnie wysłuchać ufff :). Dzięki Jula :) :***.
Nadal śmierdzę ogniskiem. Ble ;p.
Kocham Irka i jego wycieczki. Następna we wrześniu.
A teraz czekam tylko do wakacji. Jeszcze nie całe 2 miesiące ;].
Nie zapowiada się żebym gdzieś jechała, ale marzy mi się Open'er Festival ;DDD.
Przymulaste piosenki rox.
Mam ochotę dzisiaj na rower. Ale plany są następujące: "Balonowy chłopiec" na Polsacie. O ile dobrze pamiętam leci tam 'Dammit'. Ach jak pięknie jest słyszeć Blinka jako soundtrack ;D. To wiąże się z wylegiwaniem w łóżku. A później czeka na mnie gecia i źródła ;/. Wieczorem kakałoooo i 'Teraz albo nigdy'. Yeah. Ambitne plany.
Pierdole głupoty. Chyba tylko dla zabicia czasu...
I don't think that's fair!
edit. umarłam - klik!