zdjęcie nie w wczoraj, jakoś z początku lipca, jak jeździlam z P.Krzysiem i lązowałam go jakoś ;);)
wakacje zbliżają się wielkimi krokami ku końcowi, w sumie to będzie coś nowego, ale wolałabym szczerze powiedziawszy siedzieć teraz w Bełzycach, rano przejażdzki, obrządek, rower, obrządek
i Ci ludzie, ta atmosfera ;) Już się stęskniłam.
a co do wczorajszej jazdy siadłam na Dzidka, chodził wspaniale i fenomenalnie.
Jednego baciora tylko dostał jak na ścieżke nie chciał wejść.
Kłus ładnie w tempie,fajna praca na kołach, w galopie jak sprężynka.
Drągi super się wyciągał i nózki podnosił jak to on, a w galopie zmiana nogi na drągach na ukos, pod skos.
Błyskawicznie zaczaił o co chodzi i zrobił to na pokaz normalnie. Inteligenta bestia.
A w poniedz. rozpoczęcie jakoś mnie przeraza ten fakt,
że oni tam w bełzycach w wtorek po 12 siedzą, gadają i świetnie się bawią,
a dla mnie zaczyna się 10 miechów intensywnej nauki i pracy,
ale cóż. takie życie. Kazdy ma jakieś obowiązki.
''Nie macie szans najmniejszych
w miłości mocny stoję...''
Taniec Ducha!
PS Ta tęsknota normalnie mnie zżera a to dopiero początek.
to co się wydarzyło zapamiętam na zawsze, te piękne chwile.
i ciesze się niezmiernie że mogły przydarzyc się właśnie mi. ;)