gdzie te beztroskie chwile z nad morza gdzie było tak cudownie??
gdzie są dni, w ktorych nie ma problemow??
gdzie świat, w którym wszystko jest okej??
gdzie życie, które się układa??
gdzie ten lepszy czas...
chciałam dobrze...
teraz jest jeszcze gorzej...
z dnia na dzień gorzej...
wszystko sie niszczy...
dlaczego??
dlaczego??
już nie mam siły...
już chyba wysiadam...
bo wszytsko na mnie...
bo wszystko moja wina...
bo najlepiej zwalic na kogoś...
bo w sobie się nie widzi wad...
zero...
chce iśc na spacer i nigdy z niego już nie powrócic...
chce wyjśc z domu i już nigdy nie wrócic...
chce wsiąśc w samochód i już nigdy nie wysiąśc...
zasnąc... i nigdy się nie obudzic...
już nie wytrzymuje...
za dużo rzeczy naraz..
to wszystko mnie przerasta...
bo wszystcy karzą mi zrozumiec siebie...
ale nikt nawet nie próbował zrozumiec mnie...;(
trudno...
przykre, ale prawdziwe...
już powinno wejśc mi wkrew, że wszystko idzie źle..
bo to ja się zmieniłam...
bo mnie nie poznają...
bo wcześniej byłam inna...
ale nie... oni nie chcą nic rozumiec...
no bo tak wygodniej...
i bezpieczniej...
jeszcze by zaczęli się przejmowac mną...
a po co, skoro maja swoje problemy...
ale ja ich problemami musze!...
zajebiste to wszytsko...
już nie mam sił tego dźwigac...;(
Madziu gdzie jesteś??;( tak bardzo mi Ciebie brak;(
życie mogło zabrac mnie... nie Ciebie...;(
dlaczego...
chociaż nie ... nie bede egoistką... jeśli tu jest gorzej, a tam Ci dobrze to ciesze się;*
przynajmniej Ty jesteś teraz w raju z dala od tego całego świństwa;*
bo życie tu nie jest już jak za dziecka takie proste...
a to dopiero.... początek...?
kto wie... ile nam jeszcze zostało...