photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 MAJA 2018

Niespodziewałam się, że nasze pierwsze spotkanie będzie od razu takie... ciekawe. 

 

Zmierzając z nim do jego mieszkania obserwowałam okolicę. Było szaro, zimno, deszczowo i generalnie pogoda była nie do zniesienia. Typowy styczniowy wieczor, w który każdy siedzi w ciepłym domu oglądając seriale lub zwyczajnie odpoczywając. 

Ktoś wie gdzie i z kim jesteś? Zapytał znudzonym tonem, co sugerowało, że zadaje to pytanie setny raz i jest to obowiązkowa, rutynowa czynność.

Odpowiedziałam spokojnie, że przyjaciółki o tym wiedzą, co było dla mnie naturalne.  Na tym temat się zakończył. 

 

Wchodząc do klatki obserwowało nas dwóch mężczyzn stojących na dole- poczułam się conajmniej dziwnie. Przywitali mnie wzrokiem, jakbym conajmniej tam mieszkała. Może każdy gość był tak miło "witany"? Może było tu nas już tyle, że zwyczajnie nie pamiętają lub jest to codzienna sprawa- codziennie inna. Koniec końców olałam rozmyślanie na ten temat. Nie zależało mi na tym, żeby się dowiedzieć skąd taki rozwój "sytuacji". W mojej głowie to trwało conajmniej godzinę, a nie kilka sekund. 

Po przyjściu do domu od razu rozsiadłam się w kuchni i odpalając papierosa zaczęłam z nim o czymś rozmawiać. Przewinął się temat związków, relacji FF oraz zakochanych, zdesperowanych ludzi. Trochę wyśmiewaliśmy desperackie czyny ludzi po uszy zakochanych. To jest popierdolone, dawać się tak upodlić lub za kimś biegać- wspólnie zgadzaliśmy się. 

Dowiedziałam się, że nigdy nie ogląda się za kobietami na ulicach oraz ignoruje bajer w knajpach. Poważnie? Chyba masz do czynienia z bad boyem. Dupy same się proszą.- uśmiechałam się w duchu. 

Już wtedy wiedziałam, że to wszystko może być po prostu ciekawe. Intrygowała mnie myśl, że coś się może wydarzyć, ponieważ wyczułam, że spotkały się dwa te same żywioły. Od razu zauważyłam, że to, co myślałam podczas rozmów i jego wykreowanie siebie na aroganckiego faceta, którego nic nie obchodzi to bullshit. Jak tylko złapaliśmy swoje tematy zmienił minę ignoranta na uśmiechniętego, niegroźnego mężczyznę. 

 

Dość szybko znaleźliśmy się w jego pokoju, gdzie jeszcze chwilę porozmawialiśmy. Opowiadaliśmy sobie mniej-więcej o swoim życiu. 

Równie szybko przesiadł się bliżej i zaczął mnie całować. Miałam przez chwilę w głowie czerwoną lampkę "przestań, jednak nie po to tu jestem", ale od razu poleciała kontra od tej drugiej, gorszej połowy mnie. "To i tak tylko jeden, jedyny raz". 

 

(...)

 

On leżał na łóżku i przeglądal coś w telefonie. Ja usiadłam na przeciwko niego osuszając z wody warkocze ręcznikiem. 

Spojrzał się na mnie mierzącym wzrokiem. Masz kogoś? 

Pytanie zamurowało mnie. Jak mogę mieć kogoś na stałe i tu przyjeżdżać? O co mu chodzi? Myślałam zdezorientowana. 

Jak tylko dowiedział się, że nie jestem w związku odpowiedział mi, że on jest. Od 3 lat w szczęśliwym zwiąku podkreślając, że tworzy go  ze wspaniałą kobietą. Zamurowało mnie. Trochę jakbym dostała w twarz, ale bezboleśnie. Taki strzał w pysk, tylko że dla zasady. Dokładnie tak się poczułam. Poczułam się tak dlatego, ponieważ w sekundę przypomniał mi się ciężar i okropieństwo uczucia, którego doświadczyłam będąc na miejscu jego dziewczyny. 

Przypakiem przyczyniłam się do zranienia innej osoby. Doskonale wiem, co mogłaby czuć. 

Doskonale wiem, jaki to ból.  Ty skurwysynie. 

Od razu kontra zdziwienia w myślach. Nie mój problem, nie moja sprawa, nie moja wina. Mam to gdzieś. N-i-e    m-ó-j   p-r-o-b-l-e-m. Z resztą byłabym hipokrytką, bo ja również z kimś się spotykałam. W tej samej chwili objął mnie i przyciągnął do siebie. Oparł moją głowę na swojej klatce piersiowej i leżeliśmy tak chwilę rozmawiając o niczym istotnym. Nie zrozumiałam po co to zrobił i nie bardzo chciałam żeby to robił. 

Pewnie każdą kobietę tak przytulał z przekonaniem, że tego potrzebujemy. 

Ups, chyba jestem jakaś inna. 

 

Wracając od niego całą drogę odtwarzałam w głowie jego ciało. Każdą bliznę, tatuaże, muskuaturę i duże, męskie dłonie. Uśmiechnęłam sie kilka razy pod nosem, ponieważ doskonale sobie zdawałam sprawę z tego, jak dobry mam już humor. 

Przyjadę do dziewczyn, opowiem im o tym i po sprawie. Od razu zaplanowalam koniec tej znajomości na tym poziomie. 

Nie zamierzałam się odzywać- chciałam świętego spokoju. Nie chciałoby mi się tak daleko jeździć częściej. Poza tym i tak z założenia  to było pierwsze i ostatnie spotkanie. To oczywiście było moje założenie. Nie znałam jego stanowiska, choć po tym jak się zachowywał i jakiego playboya zagrał- miałam nadzieję, że on również sam się nie odezwie. Po prostu cisza, kontakt zdechł, stało się i do widzenia. Poszli w swoje strony. 

Dokładnie tego oczekiwałam. Chciałam uniknąć rozwijania relacji, nie wiązałam z nim żadnych, ale to żadnych dalszych kroków. 

 

Po dłuższym czasie spędzonym z moimi dziewczynami wróciłam myślami do tamtego spotkania. 

Powolutku sobie przypominałam całość od początku do końca. A że zapamiętuję ustotne szczegóły, które m się podobają- myślami byłam w jego pokoju. 

Dość szybko skończylam o tym myśleć. Było, minęło. Stało się i z pewnością się nie powtórzy. 

 

W tym samym momencie rozległ się dźwięk messengera i wiadomości przychodzącej. Naprawdę chciałam, żeby okazało się, że to ktoś inny. Bardzo tego chciałam. Jednak byłam pewna, że to On. 

Nie myliłam się.