Samotność. Tego się boję najbardziej. Dzisiaj nie, dziś jest dobrze... Ale poczucie samotności często mnie ogarnia. Czuję sie wtedy beznadziejnie sama na tym popieprzonym świecie i mam wrażenie, że nie ma nikogo kto przyjdzie i pomoże. Mam przyjaciół, kilku i to wspaniałych, ale są chwile, w których oni nawet nie są w stanie pomóc, bo sama nie wiem o co tak naprawde mi chodzi. To głupie, ale ten strach przed byciem samotnym jest czasem przeogromny i wszechogarniający, aż chce mi się płakać. To chwilowe, zawsze przechodzi, to czasem wynik złych dni, problemów, jesiennej chandry, ale to tak boli i przeraża. Ostatnio czuję sie tak często, nie wiem czemu, samo przychodzi, podręczy trochę i odejdzie. Najgorsze są jednak wtedy noce, kiedy to uczucie wychodzi ze mnie zupełnie i nie panuje nad nim, ani odrobinę. Dziś towarzyszy mi raczej uczucie melancholii i zazdrości. Zazdrośc czy to jest negatywne uczucie i czy bycie zazdrosnym to coś złego? Zazdroszczę ludziom, którzy są szcześliwi w związkach, którzy mają kogoś blisiego, kogo kochają, o kim myślą przed snem, o kogo się troszczą i robi im się cieplej na sercu, kiedy go widzą. TAK, TEŻ TAK CHCĘ! Po prostu chcę, pragnę potrzebuję miłości jak niczego innego! Chcę, żebyś mnie ktoś przutulał, całował, pisał smsy na dobranoc, martwił się po prostu był przy mnie. Ostatnio to pragnienie wzmożone jest tym, że coraz więcej ludzi wokół mnie jest sparowanych i po ludzku im tego zazdroszcze, czuję to lekki ukłucie zazdrości w sercu, ale cóż bywa. Nie powinno się ludziom zazdrościć miłości, trzeba poczekać na swoją kolej i tyle. Jak ja nie lubię tego stwierdzenie, ale nie pozostaje nic innego jak czekać i cieszyć sie szczęściem innym. Chociaż to boli. KLIK
To się rozpisałam... Jakieś natchnienie mnie dotknęło...
Masz ochotę? Skomentuj, dodaj do znajomych.