najgorsze święta w życiu i nieważne ile razy powiem sobie czy napisze tutaj że będzie dobrze, bo jestem silna i że dam radę, powiem że jest chujowo i nie daję rady ale jednak pozostaję to że nie daję za wygraną
wybrać życie. wybrać rodzinę. wybrać zajebisty wielki telewizor. wybrać zdrowie, niski cholesterol. wybrać przyjaciół. wybierz majsterkowanie i zastanawiaj sie w sobotni ranek kim ty do cholery jesteś. wybierz siedzenie na kanapie przed telewizorem i oglądanie głupich programów, wpychanie pierdolonego tłustego żarcia do gęby. ale dlaczego miałabym chcieć to robić? nie wybieram, aby wybrać życie, wybieram coś innego. a powody? nie ma powodów. komu potrzebne są kurwa powody?
wszystko pięknie, dopięte na ostatni guzik, ale w to nie wejde,
bo ten kołnież mnie dusi