Cóż za miły dzień był dzisiaj...
W szkole bardzo fajnie, jak nigdy..
A potem lodowisko z Patrycją i Pawłosiem. Po kilku chwilach obczajania taktyki i terenu Ewelina wyjechała na głębokie wody, śmigając jak profesjonalistka. Co z tego, że teraz trochę bolą pewne części ciała...Ale nasze (tj. moje i Pawłosia) piruety powalają....dosłownie.:)
Oby do sylwestra :D