stanowczo powinien być dodatkowy dzień pomiędzy niedzielą, a poniedziałkiem. no błagam, czas zapierdziela tak szybko, że wolne dni przelatują mi przez palce jak woda. gdzie w tym wszystkim odpoczynek i psychiczny chillout? ludzie gonią za niemożliwym, za czymś co w tej sekundzie wydaje się istotne. kiedy w końcu zmarnują życie, nareszcie mają upragnione w dlonich, okazuje się to całkowicie nieprzydatne, kiczowate, nic nie warte. po co więc gonitwa? a chyba po to, żeby narzekać właśnie, że nie można wydobyć sekundy dla siebie. bez narzekania świat byłby totalnie nudny.