Nie wiem czy da się oddać coś tak nierzeczywistego i nie wiem czy uda mi się opisać taki huk wszelakich zmysłów.
apogeum chaosu, tak sobie to nazwałam i zaiste tak było.
zaczynając od tego, że takiego natężenia dźwięku nie słyszeliście nigdy, kończąc na tym, że takiego młynu i wręcz zabijania się tam w nim (bicie, kopanie nie są już normalne ;D) też nie widzieliście.
Roman, Roman, pięknie mówił, i pięknie wył. Śpiewać też mu się zdarzało.
Co się tam ze mną działo na Nocach Szatana , Purpurowych Godach , Diabelskim Domu II i Łzie dla Cieniów minionych to nie powiem.
Bo opisać czegoś takiego się nie da.
Podsumowując: (Gdy w pewnym momencie patrząc na scenę przypomniałam sobie, że tam stał i grał Akurat dostalam ataku smiechu, bo to dwa inne światy, wręcz galaktyki. Hahaha.)
Najlepsze w moim życiu przeżycie dźwiękowe. (nie licząc trzech oczywistych oczywistości ;])
Jakby ktoś pytał, Kolegów brak i dumna oraz zadowolona z tego jestem.
Chyba wszystko. Ale oddać tego słowami nie umiem.
:*