Jesień w pełni, temperatura pozwala zamarznąć, a do tego deszcz. Chcę choć troszkę słońca przed zimą. Jeszcze.
Ostatnio grzejemy dupy na kawie i muffinach zamiast chodzić sobie, jak rok temu, alejami do domu. No i spacery po Kazimierzu i Dąbiu. Ostatnio zdjęciowo również. Wreszcie!
60 dni do świąt co wywołuje szok i konsternację. Niby jak, skoro niedawno były poprzednie? Do końca zacnego roku dwa tysiące dziesiątego jedynie osiem dni więcej. Też niemożliwe, a jednak.
Geografia na rozszerzeniu to zuuuo, przenigdy się w to nie wolno pakować ^^!
Sporo się pozmieniało. Dni są wyraźnie krótsze. Kolejny obieg Ziemi się kończy. Kolejny się zacznie. Szit, a ja bym tyle chciała jeszcze zrobić. Nie ma kiedy. Ciągle tylko trzeba zapierdalać. I znowu, w kółko.
Chcę święta, a później wiosnę. A później znowu będzie jesień i październik. Kolejny cykl się zamknie. Ciekawe tylko czy pod wieloma względami na plusie. Co się zmieni, a co zostanie bez większych modernizacji.
Znowu będą kwiatki, upalne, długie dni, skałki i rolki. Zachody słońca na błoniach. Powerade'y. Później szukanie cienia i saunowozy. Liście i błoto. Zimne, ciemne wieczory. Białe chodniki pokryte zdradzieckim lodem. I w kółko. Aż do czasu (jak dobrze pójdzie, ale zwykle nie idzie dobrze!), kiedy Słońce przemieni się w czerwonego olbrzyma.
Inni zdjęcia: 1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegames