Kiedyś, stałam w oknie,
patrząc na lecące samoloty.
Zazdrościłam ludziom,
że gdzieś lecą,
że mają szczęśliwe życie.
Patrzyłam w dal,
chciałam znaleźć się w świecie,
który sobie wymarzyłam.
W śniegu iść nocą,
w Anglii.
Mieć święta i podczas Wigilii,
nie siedzieć w oknie tylko jeść przy stole.
Zawsze gdy jest zima,
to moje marzenie.
Choć trudno mi już wierzyć w Mikołaja,
to te dziecinne marzenia zostały.
Żyję częścią marzeń,
które wciąż tętnią życeim,
gdy jak byłam mała,
chodziłam samotnie w nocy na sanki,
patrzyłam na latarnie w oddali i marzyłam
że urodzę się jeszcze raz.
Łzy małej dziewczynce spływały,
z tęsknoty za światem niekończących się bajek.
Za prawdziwą miłością i troską.
Dziś 13 letnia dziewczyna
momentami patrzy w oknie na samoloty,
czuje wtedy to,
czego pragnęła przez wiele lat.
Lecz wie że to nigdy się nie stanie,
ona znowu się nie narodzi.
Nie umie...
--------------->
Stanął przed nią lepszy czas,
miłość i szczęście się uparło.
Krążyło wokoł mnie na siłę,
abym wreszcie przyjęła nagrodę...
Ale ja nie chcę znowu cierpieć,
nie chcę znowu płakać!
Lecz tak o to słaba i głupia
poddaję się przeznaczeniu...