przerzucam z kąta w kąt strony mojego życia.Ide z wiartem,wierze,że za rogiem podbiegniesz do mnie i wręczysz mi slońce.Niestet za każdym nowym zakrętem ta sama samotność ani trochę zmieniona wciąż pełna zmarszczek na policzkach-stara i blada...Gdzie mam szukać nowej strony lustra?W zatrzaśniętej windzie?na białej polanie?a moze pod maską naiwności???