nie mam czasu usmiechac sie do obcych ludzi.nie mam ochoty na robienie dobrych wrazen,na ogladanie twarzy ksiezyca,plywani w potokach marzen.ma twoje zdjecia patrzec juz nie umiem,bo zalewam sie paxyfikiem lez.nie chce juz wierzyc w anoily...w ich potege i sens,nie mam juz czasu by zwierzac sie chocby wlasnej osobie...na zycie tez nie bo poswiecilam je na myslenie o tobie...