Sezon na najlepsze owoce <3.
Wszystko co mnie otacza, w ostatnim czasie diametralnie się zmieniło. Szczerze mówiąc, boję się tego co będzie za miesiąc. Ba! Za tydzień. Od niedawna jestem wredną, zrzędliwą zołzą, współczuję tym co przebywają ze mną na codzień. Brakuje mi tej mojej kochanej moralności z którą się przecież kiedyś nie rozstawałam. Teraz.. Podejście "co będzie to będzie" nie bardzo mi odpowiada, a kurwa ciężko mi to zmienić. Moja moralność poszła za przeproszeniem się jebać. Dziś leżąc rano w wyrku, myślałam czy nie warto by było cofnąć się do listopada, grudnia, gdzie nie skomplikowałam sobie życia tak jak teraz. No ale przecież, czasem musi być źle, żeby potem z ulgą odbijać się od dna.