Czuje, że ból który tkwi we mnie, ból psychiczny wydostaje się na zewnątrz. Zżera mnie sekunda po sekundzie. Tracę świadomość, że jeszcze istnieję. Czuje jakbym była myślami i głosem w mojej głowie. Brak mi sił na sen, na otwarcie oczu, na mowę, na pisanie, na zwykły ruch ręką. Zewnętrzny ból opanował moje ciało. Przestałam je czuć, przestałam czuć siebie, przestałam czuć cokolwiek. Słyszę jedynie myśli w mojej głowie, pragnące ze mną skończyć. Siedzę bezsensowne otulona ciszą, wpatrując się w jeden punkt, z nadzieją, że kiedyś wszystkie zadane przeze mnie pytania znajdą odpowiedź. Brak mi sił, na jakikolwiek ruch. Lubię chwile takie jak ta, przynoszące ukojenie, które chociaż na chwile uspokajają moje ciało, mój ból, mój płacz, mój oddech.
Szukam pomocy w innym świecie.
Jestem w tym sama, bezradna.
W mojej psychice nie ma ludzi, nie ma odrobiny ludzkiej pomocy.
Tylko moja bezradność i bezsilność.
Oni zniszczyli, niszczą, będą niszczyć.
Nie umiem korzystać z waszej pomocy, to nie ja.
Próbuję się ratować, ale to nie ja.
Boję się.
Tak strasznie się boję.
Mojej przyszłości, której nie widzę.
Świata.
Ludzi.
Bólu.
Bezradności.
Bezsilności.
Samotności.
Siebie.
Moich myśli, czynów, głosu.
Brakuję czegoś czego nie ma.
Nie czuję, że istnieję, a co dopiero żyję.
Brakuję mi słów, ale odchodzę.
Nie ma słów, które to opiszą.
Nie odpowiadam, nie odpisuję, izoluję się.
To potworne, nie wiem kim jestem.
Zjadło, zżarło, zniszczyło od środka.
Sobota, 24 listopada
Cześć kochani!
Co u mnie? Jest w porządku, radzę sobie, choruję trochę ale to normalne jesienią. Moje kontakty z otoczeniem też nie odbiegają od normy, przynajmniej taką mam nadzieję. Teraz weekend, ach błogo. Mam nadzieję, że Wy również świetnie się trzymacie!
Zdjęcie jeszcze z domówki u Chiarye
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika evitta.