Chciałabym napisać cos od siebie. zupełnie nowego. mojego. cos pozytywnego ale także prawdziwego. Chyba nie potrafię. Ciągle stoję w martwym punkcie a życie płynie tak szybko, że nie jestem w stanie go zatrzymać nawet na sekundę. Chciałabym znaleźć znowu jakiś sens, jakiś cel. Chciałabym poukładać sobie jakoś w głowie i odtrącić wszystkie myśli przeszłości które już dawno nie mają większego sensu. Chciałabym szczerze powiedzieć, że jest dobrze, że ide prosto, że wiem czego chce. A nie, że ciągle się potykam o własne błędy. Mam dość. Czasami wysiadam. Psychika jest taka rozszarpana. Czuje, że ciągle ktoś cos ode mnie chce a ja jestem taka pusta wręcz niepotrzebna. Nie chce mi się spać nie chce mi się jeść. Nie chce mi się nic. Nawet czesać rano włosów, które po kilku minutach i tak będą stanowiły nieład. Jak na zewnątrz tak i w środku. Jeśli to czytasz to przepraszam, że marnujesz na to swój czas bo nie ma tu dziś przekazu. Jest tylko cos czego nigdy nie zrozumiem mianowicie szare życie, które chyba stara mi sie dać na każdym kroku kopa. Najadłam się szczęścia wiec teraz musze odpłacić. Jeśli jesteś teraz szczęśliwy/a to i na Ciebie przyjdzie pora zwątpienia. Czuje się teraz jak w klatce ,odizolowana, nie mogąca nic zrobić, kompletnie nic.. tylko patrząca na to wszystko dookoła. Na całe zło w oczach ludzi, na bezbronnych, biednych starców zatrutych życiem.
A w moich oczach nie widać już nic.
Siedze w pustym pokoju, delektuję się tą chwilą. Trochę inaczej wyobrażałam sobie te wakacje, miałam odpocząć, a spędzam całe dnie na zwiedzaniu miast w których nie raz już byłam. Do tego ból głowy. Jezu, zlitujcie sie.
Postanowiłam nie dodawać wszystkich zdjęć z Włoch, nie są dość dobre.
Trzymajcie się kochani!
Nie klikać 'fajne' dziękuje.