Nie lubię jak tak jest.
Bo ja tak nie chcę, żeby on był zazdrosny. Ale wiem...że własciwie to jest o co.
Bo mimo wszystko, miałam ochotę go pocałować. I strasznie mi z tym źle. Bo mimo, że chcę żeby było między nami normalnie, to mój jebany mózg i uczucia na to nie pozwalają. Cholera no...czy tylko jestem zdolna do kochania dwóch osób? Do tego trzeba mieć talent...Tak, zdecydownie. Ale przynajmniej się wyżyłam. Bo on jest jedną z tych osób, z którymi mogę usiąć i rozmawiać bez przeszkód, o wszystkim. Tylko, że boję się, że jesli za bardzo się otworzę, znów się zbyt zbliżę do niego...To wtedy zazdrosc moze byc kompletnie uzasadniona. Nienawidzę kurwa siebie. Życie mnie nienawidzi.
Kurwa.