Nadchodzi wielkimi krokami 31 grudzień... Ostatni dzień roku 2011.
Zabrzmiało patetycznie... ;-) Nie chcę nikogo zamęczać swoim słowotokiem, ani ciężkim słownictwem. Rok 2011 de facto jeszcze trwa a ja nie chcę tak do końca go przedwcześnie wyrzucać ze swojego życia :). Kolejny rok, który "dorzucił" mi kolejny bagaż doświadczeń, obfitował w dużo nowych wrażeń, emocji... tylko jeszcze nie wiem co do końca mam z tym zrobić. ;-)
To na pewno nie był rok stracony, nie był przegrany ani przeżyty tak 'bez sensu'. Zaliczam go do kategorii tych "bardzo dobrych". Cieszę się, że rok 2011 dał mi zobaczyć życie z innej perspektywy niż widziałam je dotychczas będac "na miejscu".
Teraz, kiedy to piszę to uświadomiłam sobie, że rok 2011 wprowadził naprawdę sporo w moje życie i bardzo mnie to cieszy, bo zerwałam z jedną drogą, rozpoczęłam próbować coś innego i posmakowałam życia innego od tego, które znałam dotychczas. Dwa lata temu pisząc coś podobnego stwierdziłam, że to jest piękne, więc teraz też to stwierdzam. To był naprawdę satysfakcjonujący mnie rok. :)
Wchodzę w Nowy Rok z wieloma pragnieniami, z determinacją do ich realizacji.
Chcę mniej marudzić, chcę mieć więcej wewnętrznej radości i optymizmu na co dzień :)
Wam Drodzy (no i sobie również ;-)), życzę, aby nadchodzący 2012 rok był dla Was rokiem spełnienia w każdym aspekcie Waszego życia, byście mogli go przeżyć jak najlepiej, najpiękniej i najpełniej. Szampańskiej zabawy, rozsądnych postanowień noworocznych (czyli takich możliwych do zrealizowania ;-)) i przede wszystkim, by ten 2012 był lepszy od odchodzącego. Szczęśliwego Nowego Roku Kochani :)