Była piękna wczesna jesień :)
Są takie sceny, które wcale Ciebie nie dotyczą. Już nie dotyczą. Więc można zapomnieć, bo po co żyć jakąkolwiek, daleką czy nie, przyszłością. A jednak nie możemy. Ja nie mogę. Mimo wszystko, moich szczerych chęci, myślę, że jeszcze jest we mnie i zawsze będzie ta wrażliwość. A chęci co do rozpamiętywania. Nie usiądę przecież i nie zacznę rozmawiać o tym z innymi przy niedzielnej kawuni. Co pamiętam, dlaczego nie daje mi spokoju, czemu tak długo we mnie siedzi, skoro jest tak bardzo dobrze teraz. Dla Was - może i tak. Wystarczy włączony telewizor nawet przy niedzielnej kawie, właśnie. Nie pokażę tego, że sytuacja z filmu, bzdurnego serialu coś dla mnie znaczy, coś wywołuje, przypomina. Nie powiem. Będę siedzieć z uśmiechniętą miną. Możesz mi powiedzieć, że jestem obłudna, obojętne. Ja wiem, że to może zostać na zawsze. Te obrazy, słowa, a nawet ten duży śnieg i stary, wychłodzony tramwaj. Czasem się łamię, muszę, jestem kobietą, silną, ale jednak kobietą. Potrzebuję się zwierzyć, posłuchać opinii innych. Ale chyba nie chcę. Często jestem paradoksalna, potrzebuję i nie chcę. Ale tak właśnie jest. A może znam Wasze odpowiedzi, boję się tego i dlatego milczę, uśmiecham się...
Jak u Ciebie?
Wszystko w porządku.