#opowiadania
Usiadłam przy stole w kuchni trzymając gorący kubek herbaty. Spojrzałam na zegarek, była godzina 11:15. Popatrzyłam na widok z okna. Nasze podwórko było niezadbane, pełne niezgrabionych kolorowych liści. Otworzona furtka, która powinna być zamknięta. Nie skoszona trawa. Na ulicy nie było większego ruchu, na przeciwko u sąsiada nie było ani jednego listka. Dzień bardzo ładny, słonecznie, błękitne niebo. Nie odczuwam tego piękna. Za 3 dni będzie rocznica, kiedy jej już nie ma miesiąc. Moją mamę zabrano do nieba. Pamiętam ten dzień jak dziś. Mama wróciła z pracy wieczorem i spytała się mnie czy pójdę do sklepu, powiedziałam, że mam dużo lekcji i nie mam czasu. Mama wyszła do sklepu, a ja siedziałam przed telewizorem zamiast odrabiać lekcje. Zadzwonił telefon stacjonarny, odebrał tata, on krzyknął " nie ", spojrząłam na niego, a na jego twarzy spływały łzy. W tedy pierwszy raz zobaczyłam jak ojciec płacze.
Zebrał całe moje rodzeństwo i oznajmił, że mamę potrącił samochód. Nie było szans na przeżycie. W tym dniu wszyscy zamknęliśmy się w sobie. Gdybym to ja wyszłą do sklepu !
Nazywam się Ever Anderson, mam 16 lat. Od kąd moja mama nie żyję wszystko się wywróciło do góry nogami. Mam młodsze rodzeństwo, Ronnie (12 lat) i Matt (2 latka). Nie umiemy się pozbierać po stracie, od czasu pogrzebu zamieszkała z nami siostra mamy - Eliza. Opóściłam się w nauce, opuszczam lekcje, tak jak dziś. A w tym roku piszę testy gimnazjalne. Nie przelewa nam się ostatnio w domu. Ojciec mało zarabia.
Moją przyjaciółką jest Carly. Przyjaźnimy się od podstawówki. Jest przy mnie zawsze, tylko w niej mam wsparcie.
Nowe opowiadanie :)
Zapraszam do czytania, komentowania i dodawania ;)
Pozdrawiam, Milena :*