Kurczę, dzisiaj mały epizod na spacerze. Mianowicie z nim to jest tak,
że na spacerach nie reaguje na większość psów, ale dzisiaj szliśmy sobie.
Patrzę, patrzę, w naszą stronę pomyka facet z psem. Jego pies cały napięty,
na sztywnych łapach, słowem się sadził.
To co musiał zrobić mój czekoladowy głupek? Nie mógł przejść spokojnie,
no bo przecież jego duma była by zdeptana.
Ale jakoś sobię w miarę radzę, mam tylko nadzieję, że Zombie
będzie uległa.
Najwyżej się zaciukam :D...
* * *