Zazwyczaj tutaj pisze żeby wyrzucić negatywne emocje z siebie. Czy mi lepiej gdy to robie? Nie wiem. Tak naprawdę nie potrzebuje słów pocieszenia, a wygadania. Nie zdążylam przejść żaloby po tacie, a zaraz półtorej miesiaca później własna matka zaczęła się ze mną sądzić, bo tylko jej chodziło i chodzi o pieniądze. To był cios. Kto by chciał siedzieć w sądzie na przeciwko własnej matki? Tłumacze to sobie tym że jest chora psychicznie. Jednak była w moim życiu jeszcze jedna iskra- mój chłopak, który wspierał i myślałam że jest prawdziwą miłością. A czemu pisze o nim w formie przeszłej? Jak sie okazało po roku naszego życia wspólnego, gdzie budowaliśmy dom, włozyliśmy niemałe pieniądze- on w miesiąc zmienił zdanie na temat byłej żony (po ktorej chodzil na terapie zreszta) i wrócił do niej, tak po prostu. Twierdząc mi, że jestem ZA DOBRA dla niego i go to przerosło, że daje od siebie za dużo i jeszcze więcej. To ja się pytam jak ma wyglądać bycie z kimś? Czy w miłości nie chodzi o to żeby się wspierać i być dla siebie? Może nie. Czy mi dojebał? Zostawił mnie w najgorszym okresie mojego życia, a tym co zrobił dopierdolił, bo dojebał to za słabe określenie. Ale wiesz co czytelniku? Spakowałam go i wypierdoliłam z mojego domu, z czego jestem dumna, a nie wiem czy dwa lata temu odważylabym się. Tkwilabym w kłamstwie i na tym że ktoś na mnie żeruje, a ja nie zasługuje na to, znam swoją wartość. Śmieci zawsze wyrzucają się same, a karma szybko wraca. Ja jestem tylko z dnia na dzien silniejsza. Życze i wam siły, cokolwiek i jakkolwiek w waszym życiu jest.