A więc wracam, na kolanach. Który to już raz? Po ostatnim odejściu, tuż przed nowym rokiem - wszystko mi się posypało i jest jeszcze gorzej ze mną. Tym razem założyłam nowego bloga, ponieważ po prostu jest mi wstyd. Kolejny raz mi się nie udało. Startuję z czystym kontem, o mnie musicie wiedzieć tylko tyle ile napiszę tutaj, nic więcej. Przynajmniej na razie, bo wiem że mogę na Was liczyć. Chcę się podnieść ten ostatni raz. Tylko z tą różnicą, że ten jest już na prawde ostatnią szansą jaką sobie dam. Nie mogę nie dać rady.
Ogólny plan.. nie istnieje. Liczy się tylko MNIEJ. Mniej kilogramów, mniej jedzenie, mniej wstydu, mniej nienawiści do siebie i swojego ciała. Mniej mnie. Jutro się dokładnie zważę i zmierzę. Wróciłam dopiero z zielonej szkoły, i wszyscy mi mówią że strasznie schudłam. Zobaczymy jutro, jeśli strasznie schudłam to dlaczego tego nie widzę? Może zobaczę przy wadze 46, może 43 kg. Zobaczy się jeszcze. Dodajcie mi sił, bo ja już chyba nie jestem w stanie tego zrobić.