I tak oto blog doczekał się wpisu na temat wyjazdu do Warszawy. Dzisiaj zatęskniłam za tym miastem. Tak, więc w słuchawkach leci T.Love i próbuję sobie przypomnieć najpiękniejsze obrazy. Dawno nie czułam się tak wolna i spontaniczna. Z okna miałyśmy widok na drzewa przysłaniające Pałac Kultury. Jednakże po wyjściu z klatki widziałyśmy go w całej okazałości, a 10 m dalej znajdował się Starbucks <3. Wymarzone poranki: kawa ze Starbucksa i ciasto od wujostwa, Jack Daniel's i Chivas. Za każdym razem budziło nas warszawskie słońce, które wypełniało całe mieszkanie. Do południa siedzenie w muzeach, a wieczory nad Wisłą oraz na Krakowskim Przedmieściu. Ono najbardziej mnie ujęło, zauroczyło. Dzisiaj w audycji w radio Zet słyszałam wypowiedź Moniki Olejnik na temat zatrważającej ilości monopoli w tym zacnym mieście. I tutaj muszę jej przyznać rację. Nie miałyśmy najmniejszego problemu z odnalezieniem gdziekolwiek, kiedykolwiek sklepu z alkoholem. W ogóle to miasto ma aurę, która sprzyja piciu. Koncerty również były wspaniałe. I ludzie. Tęsknie Warszawo.
A teraz rzeczywistość. Sesja, detoks, słońce.