Moi przyjaciele.

Nadeszło coroczne podsumowanie minionych 366 dni. Rok owy przebiegł pod maksymą 'Jest chujowo, ale stabilnie'. Nauczyłam się wielu rzeczy. Czuję, iż powoli dorastam. 

Każde złe zdarzenie wpłynęło na moje doświadczenie życiowe, wiem których błędów więcej nie popełnię. Ale gdy w grę wchodzi 'miłość' człowiek głupieje. Jest omamiony nadmiarem endorfiny w ograniźmie, działa pod wpływem wzburzonych emocji. 

Jedno jest pewne: gdy jesteś w związku nigdy (ale to PRZENIGDY) nie zaniedbuj swoich przyjaciół, znajomych. Gdyż w partnerstwie bywa różnie, nieuniknione koleje losu doprawadzają do poważnych uchybień psychicznych. I nagle budzisz się sam, jak palec. Nie masz komu wypłakać się w ramię, zasmarkać ulubionego swetra. 

Na szczęście ja nigdy tego nie doznałam. I mimo tego, iż wiele razy zachowałam się nie w porządku ONI nigdy mnie nie opuścili. I ta notka właśnie jest skierowana kochani do Was. 

Dziękuję moi przyjaciele za wsparcie, za te wspaniałe 366 dni, które bez Was okazałyby się niczym. Ja byłabym niczym. Dziękuję, iż potrafiliście kopnąć mnie porządnie w 'pupę' i postawić do pionu, skierować na właściwe tory, przemówić do rozsądku.