Tyle się ostatnio wydarzyło.
Nie wiem od czego zacząć, chciałabym streścić te kilkanaście dni, ale moje powieki niemiłosiernie opadają w dół.
Te kilka dni zapiszę się wyraźnie w moim życiorysie, wspaniali ludzie, moc pozytywnej energii, kilka miłych fraz wymienionych pomiędzy sobą i sympatia która pozostanie do końca.
Chyba rzecz w tym, że nawet nie chce się tym wszystkim z Wami dzisiaj dzielić, obecny stan rzeczy mi odpowiada, więc po co go psuć.
Tak bardzo otworzyły mi się oczy, tak dużo teraz dostrzegam, czytam pomiędzy wierszami, wkradam się do ludzkich umysłów analizując je.
Nie mam siły na zbędne komentarze dotyczące tego co złe, nie mam ochoty nikogo opisywać, nie mam ochoty zamieszczać tu słów, które z pewnością będą dość intensywnie trącać o hipokryzję.
Moja ukochana płyta przesłuchana setki razy, odpoczywa na półce, codziennie obserwuje kręte zawijasy złożone na niej przez sympatycznych panów.
Uwielbiam Was, czekam na kolejny koncert i oddanie mojego długopisu.
Kocham czerwone trampulki!
I ponadto inną część garderoby w tymże kolorze również.