W sobotę przekraczam granicę, w sumie nic nadzwyczajnego, wiek jak wiek liczy się to co mamy w głowie.
Dzięki dowodowi nie stanę się ani mądrzejsza ani nie przybiorę inteligencji przedszkolaka.
Nie przestanę uśmiechać się do przypadkowych ludzi oraz popełniać błędów.
Nie stanę się nagle z dnia na dzień odpowiedzialna za swoje wybryki, od lat ponoszę konsekwencje tego co robię, jestem w pełni świadoma błędnych wyborów i kapryśnego charakteru, który dobija najbliższych.
Z pewnością nie będę mniej kochana, bo i moja miłość wcale nie stanie się mniej wyrazista, będę odczuwać, potrzebować jak i cierpieć z tym samym natężeniem.
Wcale nie stanę się odporna na ból i krzywdę, moja wrażliwość nie zmaleje, priorytety nie odejdą na bok, nie odrzucę starych przyjaciół, a będę powoli, dość skrupulatnie powiększała ich grono.
Nie stanę się nadąsaną panienką w szpilkach nadal będę chodzić w trampkach i przesiadywać godzinami z ukochanymi osobami czerpiąc to co najlepsze z każdej minuty.
Nie będę także rozprawiać nad każdymi potknięciami i przejmować się opinią parszywej publiczności, wszak nie toleruję fałszu i prostactwa.
Nadal będę wspierać słabych, nie zapominając jednocześnie o własnym jakże wątłym i wbrew pozorom delikatnym wnętrzu.
Obiecuję, nie zejdę na złą drogę, będę kurczowo trzymać się wyznaczonych torów.
Trzymam za Was jutro kciuki dziewczęta;*
Lecę dopracować plan jutrzejszego wieczoru.
Jutro w szkole tort, także no;)
A może by tak mały prezent na matmie- jakaś dobra ocena z dzisiejszego sprawdzianu;)
;*