Po prostu źle zaczęłam.
Dużo myślę o normach, dużo nadganiam, nie wiem tylko po co sobie wmawiam, że jest mi to potrzebne do szczęścia.
Każdy dzień mija mi pod szyldem innej osoby, inne podejście, inne cele, inny koniec i początek i dalej znów to samo.
Samonapędzająca się maszyna.
Wątroba vs otwarte oczy
who will win?
I wiem, że tego mi brakowało. Tyle lat zupełnie zmarnowanych na jakieś debilne poszukiwania naturalnych antydepresantów ... a wszystko było pod nosem.