piątek w Lulu świetna zabawa. Sobota planowane Wasabi nie wypaliło. Dzisiaj ze szczególnym okrucieństwem nie planuje żadnych wyjść czy spotkań. Tata pojechał ja zostałam= nici z odpoczynku w białej. Wszystkie moje plany na najbliższą przyszłość legły w gruzach. Wczoraj na ironię losu sobota okazała się bardzo zła. Do tej pory nie umiem się ogarnąć. Wstałam rano i od rana snuję sie jak duch po domu. Chyba nic nie jest w stanie mi pomóc. Spodziewać się mogę, ze następne kilka dni przeleci mi bardzo podobnie. Mam coś do podjęcia czego podejmować nie chce. Boję sie tej myśli, wręcz chce mi się wyć. Za długo, za dobrze, żeby to niszczyć, a drugą stroną medalu jestem ja sama. Kiedyś chyba w coś grałam. Dzisiaj uważam, ze chociaż troszkę się zmieniłam i inaczej patrzę na to KTO mnie otacza. Ci najblizsi znaczą więcej. Są dla mnie bardziej wartościowi. Jednak sama sobie na to pytanie nie odpowiem, czy nie obudzę się któregoś pięknego ranka i nie powiem sobie dość. Chce się przygotować. Teraz serce szaleje. Oddech jest przyśpieszony i o wiele głośniejszy niż zawsze. Nie umiem rozwiązywać własnych problemów od tak. Moja mama pyta po co tak się męczyć? A cóź mam jej odpowiedzieć, ze inni nie widzą mnie oczami matki? I, ze nie jestem tak grzeczna jak Ona myśli? To chyba nie była by godna odpowiedz. Niestety teraz już chyba wiem po co te archiwalne smsy, rozmowy na gg czy jaka kol wiek moja korespondencja. Milczysz, czasami tylko potrafisz się przyznać, a czasami ja udaje, ze to jest normalne. I po prostu tak tylko chcesz sprawdzić. Oboje wiemy, ze za dobrze mnie znasz. Nie będziesz umiał zachowywać się tak jak ja tego oczekuje. Szczerze nie wiem jak to będzie. Czasmi myśle, ze tworzymy jakąś tanią komedie, której końca nie poznamy, bo przełączymy program. Jak to będzie? Setny raz odpowiem nie wiem.
Fbl po raz kolejny pomógł mi jakoś odetchnąć od sytuacji i mogłam powiedzieć to co chciałam, bez odpowiedzi. Monolog ze sobą. Jasno powiem, w takich chwilach lubię to robić.