a wiec,
jazda zaczela sie bardzo dynamicznie...
zanim zaczelam stepowac, zaliczylam dziki galop,
serce mialam w gardle.
misio sie nakrecil, i bylo troche dupoasto...
ale Ania wziela nas w obroty,
mnie uspokoila (mialam malego cykora x] )
i misia tez, jakos chodzil normalnie
potem szlo nam coraz lepeij ;)
zrobilismy chody boczne,
ustepowanie od lydki,
ciagi,
a potem w klusie
i nam wyszlo ^^
normalnie jestm z siebie dumna
foto;
misio przed dzisiejsza jazda.
PS. NARESZCIE ZIMA, kocham ta pore roku ;)