Jesteś niczym.
Nie masz już w sobie człowieczeństwa.
Nie istniejesz.
Nic się nie liczy.
Co robisz ?
Szukasz. Ludzi. Takich samych jak ty. Chcesz by ktoś czuł to samo i podnosi cię to na duchu. To jak dostać pizde z pracy semestralnej. Kolega obok dostaje to samo a ty cieszysz się że nie jesteś sam. Razem zawsze było lepiej. Bo samotność...
Te noce gdy słyszysz tylko własny oddech i liczysz godziny do świtu.
Zamykasz powieki, czujesz zmęczenie ale nie zaśniesz.
Wciąż myslisz o tym co było i co zrobiłes źle. Ale nie cofniesz czasu. I to najbardziej boli. Ludzie nie mają juz zaufania. A gdyby jednak istniało drugie życie i druga szansa ? Co bys zrobił ? Zakonczył bys wszystko i zaczął od nowa ?