Ja i Lotus-Star :)
Ogólnie mina bardzo wyjściowa, po jeździe- wiadomo. Dziś o 8 pojechałam z Jaśminą i naszymi mamami Poznania, pochodziłam trochę po decatlonie i kupiłam ściągaczkę i szampon dla konia :D Potem pojechałyśmy do Jaszkowa :) Miałyśmy dużo czasu na wyczyszczenie i zapoznanie się z konikami. Ja dostałam Lotuska konia hanowreskiego, a Jaśmina swojego wymarzonego Arabka Dallasa. :) Na początku koniu był wrażliwy na jakiś większy ruch, a potem jak go wołałam już przychodził i dał się pogłaskać :) Taki delikatny, nie jestem do takich przyzwyczajona. Myślałam, że będzie jakiś płochliwy na ujeżdżalni, ale był w miarę grzeczny- tylko trochę bardzo wybyjająco miękki :D. w życiu nie podejrzewałam, że spodoba mi się w Jaszkowie xD Konie wcale nie chodziły jak wyryte maszyny, co ma duży plus.. i ogólnie całkiem przyjazne. :) Jeszcze kiedyś tam wrócę, do Lotuska i jego srokatego kolegi obok, który też mi zaimponował *.* może jak tata przyjedzie :))