Dziś sie obżerałam, urodziny dziadka. W szkole kanapka, później 1/4 cziken burgera, w domu barszcz czerwony, banan, jabłko, później frankwuterki, sałatka warzywna, i laysy. Żal mi siebie, nie będę umiała w nocy zasnąć, przez to, ze tak się nażarłam. Ledwo się ruszam.
Szkołą zleciała fartem, dwie piąteczki w kabzi. Szkoda tylko, że nie z tych przedmiotów, do których te piąteczki by się przydały. Co mi po kolejnej piątce z angielskiego i polskiego?
By the way, ludzie wkurwiają. Bardzo wkurwiają.
5!