"Boję się tego, że nie wiem, kim będę, gdy dorosnę. Że będę musiała wziąć kredyt hipoteczny. Że ojciec znowu coś takiego powie mi przez telefon, że uwierzę, że to moje plany i przekonania, a nie jego wizja mnie. Boję się też, że skończą się maliny, pomidory i borówki, a ja znowu nie upiekłam batoników śniadaniowych z płatkami, nie zrobiłam czerwonego pesto i tarty malinowej z kremem migdałowym. Boję się, że sina plama na łydce to nie jest siniak, tylko nowotwór i obetną mi nogę jak koleżance Dorotki. (...) Boję się, że mieszkanie, które chcę kupić, okaże się za małe, kiedy urodzę dziecko. Oraz boję się, że nie dam rady urodzić dziecka. (...) Ale najbardziej się boję, że nie ma nic więcej. Że trzeba rano wstać, zjeść śniadanie, sprawdzić maile odruchowo, wsiąść w tramwaj 25, pojechać do korporacji medialnej, zobaczyć film na dvd, a wcześniej kupić lody śmietankowe Grycan." *
Ciężko jest określić siebie. Poznać siebie, zdefiniować, zrozumieć. Cholernie ciężko jest stanąć z samym sobą w prawdzie. Przestać się oszukiwać. Bo najpierw trzeba zauważyć, że się oszukujemy, a potem, co zaskakująco trudne, postanowić, że chcemy przestać to robić. Bo iluzja jest wygodna i bezpieczna. Od czasu do czasu coś głęboko w środku wbija nam pazury w żołądek i mówi hej, to nie jesteś ty. Ale można to przeczekać. Bo jakoś to będzie. Jakoś pójdzie. Więc tkwimy w tym naszym-nienaszym życiu. Gdzie musimy być dobrą córką, dobrą siostrą, dobrą przyjaciółką, dobrą dziewczyną, dobrą znajomą, dobrą studentką, dobrą sąsiadką, dobrą klientką, najlepiej jeszcze dobrą katoliczką, dobrym fotografem i dobrym pianistą. A na wszystko tak mało czasu. Prościej by było, gdyby "musimy" nie wypływało od nas. A niestety wypływa. Tak wyszło. Wrosło w nas to wszystko. W nasze sumienie, w nasz światopogląd. Bo przecież tak jest. I wszyscy tak mają. I wszyscy tak muszą. I no. Boimy się trochę. Niektórzy bardzo. Nie wiemy jak sobie z tym poradzić. I czy to zależy od nas czy od świata. Ciężko jest określić siebie. Swoje marzenia, swoje plany, swoje lęki i kłamstwa. Szczególnie kiedy jesteśmy mali i słabi. A na zewnątrz jest zimno i jesień. Wtedy szczególnie potrzebujemy ścieżki bezpiecznej i sprawdzonej. Jak ta do domu. Jednego czy drugiego. Jak żyć? Póki co z herbatą, kocem i dobrą książką. Potem jakoś to będzie. Przecież.
"To była pierwsza i jedna z najważniejszych rzeczy, jakich tam się nauczyłam. Fundamentalna wiedza, która wywróciła cały mój światopogląd i podważyła pięć lat studiów filozoficznych. Za każdym razem, kiedy mówisz 'bo ludzie zazwyczaj' albo 'bo jest tak', albo 'wszyscy przeciez', albo 'bo kobiety', mówisz tak naprawdę o sobie. Mówisz dokładnie to, co ty czujesz, oraz to, co tobie się wydaje. Zawsze. " *
** fragmenty książki "Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzaty Halber.
mały smutny człowiek
nie wie kim jest.
Codziennie zmienia twarz.
Codziennie zmienia głowę.
Ma marzenia z secondhandu.
I wartości ze składu makulatury.
Robi swoje.
Czyli nic.
Bo nic co robi nie jest jego.
A wszystko jest czyjeś.