Mrówko rudawa
ufnie przechodząca
na drugą stronę ścieżki
Sprężynko miedziana
która urwałaś się
na chwilę z boskiego zegarka
Szafarko hojna
rosę poranną
cicho rozwieszasz
na ścieżkach pająków
i piórkach majowej trawy
Turkaweczko moja
gęstym ściegiem
zszywająca dzień z nocą
Strumyku stromy
który rany liżesz
głogiem otwarte
czerwonym
Z góry nam
Z góry nam z góry
i całkiem pod wieczór
Z góry nam z góry
i całkiem pod wieczór
Z góry nam z góry
i całkiem pod wieczór
Z góry na...
ach tak...
jest tak listopadowo...
tak zawrotnie...
przewrotnie...
i melancholijnie...
jesienna zaduma...