Witajcie ;)
Na fotce moje kulasy. Tragedia. Wiem.
Zjebałam. Wpierdoliłam kilka żelków. Jestem teraz mega zła. Obywałam się bez słodyczy od miesiąca, a tu jakieś jebane żelki Haribo wszystko spierdoliły. Zrobię dodatkową serię ćwiczeń może mi wkurw minie.
Nienawidzę mojej rodziny. Pieprzone grubasy doskonale wiedzą, że jestem na diecie, a mimo to ciągle starają się we mnie coś wpychać. Wmawiają mi przy tym, że jestem szczupła i nie mam się z czego odchudzać. Może i dla nich jestem chuda. U nich waga wskazuje grubo ponad 100 kg. Nie zmienia to faktu, że ja nie chcę być taka jak oni. Nie chcę po 20 mieć problemów z sercem. Chcę bez problemów biegać, wchodzić po schodach. Chcę być sprawna i zdrowa. Oni jak chcą niech wpierdalają, ale niech nie ingerują w moje życie. To moja sprawa co jem i ile jem.
Bilans;
ś; owsianka 150 kcal
o; mały filet+mizeria 200 kcal + żelki 80 kcal
p; ------
k; --------------
Zielona herbata, woda, cola light, mięta
430/500 + ćwiczenia i siatkówka 50 min
Trzymajcie się :) Udanej Niedzieli ;*