Badlands National Park

Długo mnie tu nie było no i chyba nadszedł czas na powrót.
Moja ostatnia notka była jeszcze przed naszym wylotem do USA.
Także dolecieliśmy szczęśliwie, byliśmy na wycieczce, zobaczyliśmy sporo pięknych miejsc.
Także część można wykreślić z listy marzeń.
Przez te 10 dni zobaczyliśmy tyle rzeczy, że ciężko uwierzyć.
Mój K. miał okazję rozmawiać z pewnym Amerykaninem, który powiedział, że on żyjąc tutaj od zawsze nie miał okazji być nawet w niektórych miejscach, które myśmy widzieli.
Przejechaliśmy przez tak krótki czas ponad 8,5tys. kilometrów.
Mnóstwo jazdy co było bardzo męczące ale BYŁO WARTO!
Krótko bo krótko w każdym miejscu byliśmy no ale ważne że widzieliśmy to i owo...
Teraz wiemy w które miejsca można następnym razem wybrać się na dłużej.
Po 10 dniach podróży na drógi koniec Ameryki wróciliśmy do Chicago.
Spedziliśmy ten czas razem jak i z moim dziadkiem.
Byliśmy w Downtown, oprowadziłam mojego faceta po centrum i pokazałam najciekawsze rzeczy.
W jeden dzień wybraliśmy się na Six Flags - ogromne wesołe miasteczko.
Pogoda nie była rewelacyjna bo po południu się rozpadało i do wieczora padać nie przestało ale nie zrezygnowaliśmy.
Do 20 dzielnie chodziliśmy, wymarznięci i zmoknięci jak i szaleliśmy na ogromnych roller coasterach.
Gdy zaczęło się ściemniać powychodziły ruszne upiory, potwory i inne stwory z piłami elektrycznymi i straszyli ludzi.
Niektórzy dorośli płakali ze strachu hahaa! Nie powiem, miałam dwa razy momenty kiedy się gdzieś zagapiłam i któryś z przebierańców podszedł do mnie i mnie wystraszył... Było super - klimatycznie!
Tymczasem lecę spać. Bo u nas po 24... Wam życzę miłego dnia i do jutra, mam nadzieję! ;)