Co to jest miłość? Każdy ma swoją definicję. To wykańczające wciąż słuchać, że miłość powinna to czy tamto. Powinna być taka a nie inna. Dojrzałość uczy pokory. Dorastamy i odłączamy się od tego co nauczyli nas w domu by tworzyć własną definicję miłości. Nie potrafię na dzień dzisiejszy określić czym tak na prawdę jest miłość. Na pewno dojrzałam do tego by powieć, że miłość nie jest wtedy kiedy musisz prosić, gdy ktoś Cie wciąż zawodzi, gdy odwraca się od Ciebie kiedy masz gorszy dzień, gdy znika z dnia na dzień a potem wraca by karmić Cię pustymi słowami, gdy wciąż musisz prosić o uwagę i zrozumienie. Miłości na pewno nie ma wtedy, kiedy ktoś potrafi zrobić z Ciebie najgorszego, kiedy potrafi uderzyć, pobić a później przepraszać.
Słowa. Tylko puste słowa. Ile można ich słuchać i wciąż w nie wierzyć. Ile można krzyczeć, że nie słowa a czyny się liczą. A Ty wciąż próbujesz wierzyć w puste słowa bez pokrycia. Nie da się. Wszystko narasta, rośnie tętno, złość i bół. Aż nagle coś pęka i staje się wszystko jedno. I nie ma już powrotu. Nie idzie. Mimo sentymentów.
Nigdy nie pomyślałam, że będę potrafiła to wszystko pogodzić. Wychowanie dzieci, dom, firmę. Czasem jest cholernie ciężko. Łzy z bezsilności lecą samę. Ciężki mi, bo nie mam tutaj rodziców, muszę sobie radzić sama. Czasami mnie wszystko przerasta, ale czy mam inne wyjście? Nie. Muszę dać radę. I dam. Bo dzieci dają ogromną siłę do walki.
Ogromny bałagan w głowie.