Cześć Słoneczka!
Ostatni wpis tutaj dodałam już prawie rok temu. Od 8 miesięcy zabieram się za napisanie czegoś, ponieważ brakuje mi tego. Brakuje mi pisania i wylewania swoich myśli w klawiaturę.
Działo i dzieje się bardzo wiele. Nie sposób tego opisać. Ale najważniejsze jest to, że spełniam swoje marzenia i właśnie tym chciałabym się z Wami dzielić. Chciałabym motywować innych do spełniania swoich marzeń, do wyznaczania sobie celów, dążenia do nich. Do zmiany swojego podejścia.
Powrót do Polski znaczył dla mnie bardzo wiele. To było pierwsze i najważniejsze moje marzenie. Czy było łatwo? Było cholernie trudno. Nikt mnie nie wspierał. Od każdego słyszałam, że sobie nie poradzę, że za kilka miesięcy i tak wrócę do Niemiec. Słyszałam, że jestem niepoważna, bo wszyscy uciekają z Polski, a ja do niej wracam. Słyszałam, że nie nauczę się żyć w Polsce, bo jestem nauczona do wyższych standardów. Nie było łatwo, bo nie było nikogo kto by mi w tym wszystkim pomógł. Nikogo kto pomógłby podjąć mi tę decyzję.
Zrobiłam to sama. Wzięłam książkę Jacka Walkiewicza "Pełna moc życia" i wtedy już wiedziałam. Wtedy wiedziałam, że muszę robić to co podpowiada mi serce. Nie, to co mówią inni było dla mnie ważne. Mój własny, wewnętrzny głos się liczył. Najważniejsze dla mnie były moje ambicje, bo to dzięki nim udało mi się cokolwiek osiągnąć. Nie zamierzałam wracać do Polski i narzekać, że mam za niską wypłatę, czy pracodawca jest niemiły. Ja chciałam rozwinąć swoją pasję i na niej zarabiać. Więc tak też zrobiłam. Zaczęłam od prostego kroku. Złożyłam wnioski na dotację. Za pierwszym razem mi się nie udało. No i oczywiście cóż mogłam usłyszeć od innych jak nie to, że nie ma sensu już drugi raz składać. A ja, że upartym jestem skorpionem, złożyłam jeszcze raz. No i udało się! Dostałam 18tyś na otwarcie własnej działalności. Być może te 18tyś to tak naprawdę nic, bo za te pieniążki ledwo udało mi się kupić wymarzony aparat i obiektyw, ale właśnie to zapoczątkowało spełnienie moich marzeń. Później wszystko rozkręcało się już w tak szybkim tempie, że ja nawet nie śmiałam o tym marzyć. Zawsze myślałam, że będę sobie "pstrykać" w domu. A tu los mnie zaskoczył. Nie wiem jak, nie wiem kiedy wpadł mi w oko lokal w niemalże centrum miasta. Poszłam obejrzeć, a już na drugi dzień podpisywałam umowę. Dalej nie wierzyłam.
Ale wiecie co Wam powiem? Stawianie i przede wszystkim zapisywanie sobie celów ma moc. Nie wierzyłam w to puki się nie przekonałam.
Teraz dalej się rozwijam. Nie stoję w miejscu. Szukam już trochę większego lokalu, zapisałam się na kolejne warsztaty fotograficzne i mam postawione kolejne cele. A kiedy ja mam zamiar coś zrobić, to to zrobię.
Patrząc na ludzi, którzy w kółko tylko narzekają chciałoby się coś zmienić. Chciałoby się powiedzieć, że jeśli widzisz szklankę zawsze do połowy pustą, to po prostu przelej wodę do mniejszej szklanki. Gdybym tylko znalazła trochę czasu to chciałabym dodawać notkę chociaż raz w miesiącu. Chciałabym motywować innych do działania, do spełniania swoich marzeń. Bo zawsze warto. Jeśli masz marzenie, to nie ma takich przeszkód, które stanełyby na drodzę do