No dobra, to wracam. Po ponad miesiącu dodaję notkę, ale ostatnio jakoś odechciało mi się prowadzić bloga. Aczkolwiek po dłuższym namyśle stwierdziłam jednak, że tracę fajną pamiątkę którą kiedyś mogę pokazać dzieciom. Tak więc mam nadzieję, że znajdę w sobie znów tyle samozaparcia aby prowadzić blog.
Co u nas? Cała masa zmian. Ale nie jestem w stanie tego wszystkiego opisać w ciągu jednej notki. Przyszedł czas, że nagle zmieniłam swoje zdanie. Chciałam zostać na stałe w Niemczech. Nagle w mojej głowie zaczęły kłębić się myśli, ze w Niemczech finansowo jest łatwiej. Wciąż miałam w myślach słowa więkości znajomych z Polski, że nie ma po co do niej wracać "zostańcie w Niemczech, nie zmarnujcie tej szansy". No i nagle mój mózg, przesiąknięty tym gadaniem zaczął namawiać mnie do tego aby założyć tutaj firmę i kupić dom.
Ale.. no właśnie, całe szczęście przyszło to ALE... Pojechałam do Polski, pobyłam tam trzy tygodnie i stwierdziłam, że NIE. Moje serce mi nie pozwoli. Może i mózg mówi Niemcy, ale serce mówi Polska. I w tym przypadku zdecydowanie wygrywa serce. Nie będę się poraz kolejny rozczulać nad moją miłością do kraju, bo robiłam to już w kilku innych notkach, ale powiem tylko tyle, że w końcu wracamy do Polski :) przecież mamy tam mieszkanie własnościowe w którym możemy mieszkać, nie musimy nawet nic wynajmować. Po obliczeniu wszystkich wydatków i dochodów stwierdzam, że jestem w stanie nawet odkładać na nasz wymarzony dom. I mam w dupie to gadanie większości, że nic mi nie wyjdzie. Ja wiem, ze wyjdzie i koniec. Już niebawem im wszystkim udowodnię. Tak więc w grudniu załatwiam kilka spraw formalnych, w marcu musze zapisać dzieci do przedszkola i około czerwca, bądź lipca wracamy do mojej kochanej POLSKI <3
Jak na razie przedstawiam Wam kilka zdjęć z Władysławowa, ponieważ większość jeszcze leży na moim dysku nie wywołana z rawu do jpgu. Miałam w Polsce taki nawał sesji zdjęciowych, że do tej pory po nocach siedzę i obrabiam.