Dawno mnie tu nie było, wiem to norma. To wszystko przez mój laptop, ale nie będę się powtarzać. Obiecałam, że dodam notkę z telefonu, więc dodaję choć bardzo tego nie lubię. Co u nas? Dzieci rosną, łobuzują, każdego dnia zaskakują mnie czyś nowym. Czasami wysiadam z nerwów, ale po chwili i tak zacałowałabym ich na śmierć. Martinek jest mega mega łobuziakiem. Aż boję się co to z niego wyrośnie. Wszędzie zbiera papierosy, wkłada do buzi i udaje, ze pali. Nie wiem skąd mu się to wzięło, ponieważ ani ja, ani Dawid nie palimy. Z alkoholem jest tak samo. Trzeba uważać i pilnować wszystkiego bo Tinek potrafi napić się wszystkiego i nawet się nie skrzywić. Poza tym kiedy coś jest nie po jego myśli to od razu bije, szczypie i ciągnie za włosy. Zazwyczaj obrywa się Nikosiowi, ale już każdy miał na sobie zaciśnięte łapki Martinka. Z takich gorszych rzeczy, to ostatnio, będąc na boisku zauważyłam u Martinka za uchem kleszcza, który dopiero co musiał się wbić w skórę. Ale ja jak, to ja oczywiście spanikowałam. Ręce zaczęły mi się trzęś i nie mogłam wyciągnąć kleszcza bo bałam się, że oderwę mu główkę która zostanie w ciele. Ale na szczęście, dzielny mąż jednej z photoblogowych mam (mam nadzieje, ze mnie nie zabije za to, ze o tym wspomniałam) podołał zadaniu i wyciągnął kleszcza. I całe szczęście, że on był bo ja pewnie od razu pojechałabym do szpitala :P Wczoraj z Dawidem podjęliśmy bardzo ważną dla nas decyzję. Ona ma zmienić całe nasze życie i mam nadzieję, że nam się uda. Jeśli będziemy już jej pewni to napiszę tutaj o tym. Tymczasem ja doszkalam się w kolejnej dziedzinie, bo nie lubię stać w miejscu i się nie rozwijać. Dawid mówi, że gdyby nie moje ambicje to moglibyśmy żyć spokojnie, ale ja nie chcę stać w miejscu patrząc tylko na pieniądze. Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobceność na blogu, ale nic nie moge poradzić na laptop :( musze czekać do wakacji w Polsce, tam oddam go kouś kompetentnemu. Miłęgo dnia Kochane :*