Wyprawa własnego cienia. Na przemian zimno, gorąco. Głód nie pozwala dalej iść. Pragnienie osusza umysł. Mózg przybiera minimalne kształty. Kurczy się, a wraz z tym niszczy część istnienia samego siebie.
Wymazuje pamięć.
POSTÓJ.
Wymarzony odpoczynek duszy. Rozchodzące się organy. Szukają dostatku i szczęścia. A kiedy pełni niezbitego uśmiechu wracają na miejscówkę swego dna, wędrówka kowala dalej się toczy. Raz idzie, raz biegnie w obawie o to co byłoby gdyby. Puka, stuka, chowa się pod mostem. Czy to już nieśmiertelność ogrania ludzi potu? Czy to tylko strach przed światem obłudy? Może kiedyś zabłądzi. Zejdzie na krawędź Ziemi. Potoczy się w dół. Duszność w zapadającym się strumieniu nie pozwoli się wydostać.
KONIEC?
Czu już nic nie istnieje? Czy wogóle kiedykolwiek coś istniało? Życie zabija życie. Błędne koło, z którego nikt nie potrafi się wydostać. Jest bezsilny.
Prawda jest dziwniejsza od fikcji,
a to dlatego, że fikcja musi być
prawdopobona. Prawda - nie.
Mark Twain