HRS Gold King & Ja
Pod koniec dnia słoneczny żar opuścił ziemię na tyle by ja oraz konie mogły się poruszać nie odczuwając nieprzyjemnego prażenia w okolicach oczu. Kończyłam pleść Kingowi grzywę według mojego kaprysu gdy zauważyłam, że lekki wiaterek dawał ulgę pozwalając przynajmniej na lekki trening.
Szybko osiodłałam ogiera i wprowadziłam na plac w obawie ,że powiew świeżego powietrza zniknie. Wsiadłam i po szybkim rozprężeniu poprowadziłam konia na niską stacjonatę z drugiej strony ujeżdżalni. Koń od razu się ożywił i zaraz po pokonaniu przeszkody bryknął radośnie. Chwilę przegalopowałam go by utrzymać kontrolę i poprowadziłam na kolejne przeszkody. Po chwili spojrzałamniepewnie na przeszkodę o wysokości 110 centymetrów. W tym czasie wierzchowiec zarżał cicho jakby chciał powiedzieć mi ,że damy radę. Poprowadziłam więc gniadosza na stacjonatę. Miękko odbił się od ziemi i pofrunął w powietrze.
A ja poczułam wolność.
Tę wolność ,którą czuje się tylko na końskim grzbiecie.
Tą ,którą rozumieją wyłącznie jeźdzcy i ich konie.
_____________________________________________________________________-
Dotarł ktoś do końca? :P
Jeśli tak, to jak się podoba?
Wolicie takie wpisy czy krótkie sprawozdania?
Proszę waz bardzo o szczerą opinię.