I znów zmierzch - zamruczał pod nosem. - Kolejny dzień dobiegł końca.
Choćby nie wiem jaki był piękny jego dzień zajmie noc.
Zanim Cię poznałem, moje życie przypominało bezksiężycową noc. Mrok rozpraszały tylko nieliczne gwiazdy
przyjaźni rozsądku. A potem pojawiłaś się ty. Przecięłaś to ciemne niebo niczym meteor. Nagle wszystko nabrało
barw i sensu. Kiedy znikłaś, kiedy meteor skrył się za horyzontem, znów zapanowały ciemności. Otoczyła mnie
czerń. Nic się nie zmieniło, poza tym, że Twoje światło mnie poraziło. Nie widziałem już nic. Wszystko straciło
sens.
Chętna zakończyć swoje życie, nie zaznawszy dorosłości. - szepnął, jakby do siebie.- Chętna
uczynić z młodości zmierzch swojego życia. Gotowa wyrzec się wszystkiego.
...jedliśmy w milczeniu. Cisza nas nie krępowała.